Zdjęcia wykonałam w kwietniu 2016 r. |
Dawny zespół domu Wytwórni Akcesoriów Lotniczych i Samochodowych "Motolux", na który składają się: dom i dwa budynki warsztatowe. Wszystko zostało wybudowane w 1927 r. Budynki zostały wpisane do Rejestru Zabytków 18 lipca 1988 r.
Zachwycił mnie poniższy artykuł, pod kilkoma względami, więc cytuję w całości i polecam dotrwać do końca :).
"Inżynier-mechanik Jan Szal (1899-1942), wychowanek Politechniki Lwowskiej, staż po studiach odbył we francuskiej wytwórni silników Lorraine-Dietrich i tak zaczęła się jego kariera w przemyśle lotniczym. Po powrocie do kraju pracuje w biurze konstrukcyjnym PZL w Warszawie (1928-32). Rozpoczyna wtedy całą serię oryginalnych opracowań konstruktorskich, zastosowanych następnie w polskim lotnictwie wojskowym. Trzy z nich uzyskały patenty. Są to: "Urządzenie do samoczynnej regulacji temperatury i składu mieszkanki w cylindrach silników lotniczych" (1927), "Urządzenie zaczepowe do mocowania pasów obserwatora" (1931) oraz "Synchronizator karabinu maszynowego
pilota" (1934). O tym ostatnim czytamy w książce Adama Popiela "Uzbrojenie lotnictwa polskiego" (Wyd. FSNT NOT Sigma, Warszawa 1991): "... udany, trwały i niezawodny przyrząd uzgadniający (synchronizator) opracował inż. Jan Szal, uruchamiając produkcję w własnym zakładzie mechanicznym "Motolux" mieszczącym się początkowo przy ul. Huculskiej 6 w Warszawie, przeniesionym następnie do miejscowości Grabów pod Warszawą. Przyrząd ten był przystosowany do silnika Jupiter i montowany w płaszczyźnie prostopadłej do wału śmigła. Drugi model został przystosowany do silników Mercury montowanych w samolotach myśliwskich PZL F-11. Służył do uzgadniania strzałów dwóch karabinów maszynowych pilota, a po zmianie urządzenia spustowego do karabinu maszynowego Vickers. Później znalazł zastosowanie w silnikach Pegasus w samolotach
PZL-23 Karaś. Synchronizator uzgadniał działanie karabinu maszynowego pilota z obrotami śmigła. Został też zastosowany w samolocie RWD-14 Czapla..."
Firma "Motolux" zatrudnia początkowo 36 pracowników, produkując - oprócz synchronizatora - filtr benzynowy własnego pomysłu inżyniera oraz gaźnik lotniczy na licencji angielskiej. W wytwórni w Grabowie pracuje już 100 osób obsługujących obrabiarki sprowadzane z Niemiec. Inżynier Szal wchodzi w 1937 r. w skład Rady Technicznej i Polskiego Lotu Stratosferycznego. Współorganizował lot balonu, który po wzbiciu się w powietrze miał osiągnąć pułap 30 tys. m. Właścicielowi "Motoluxu" powierzono zaprojektowanie gondoli balonowej, która potem w jego wytwórni została wykonana w rekordowo krótkim czasie. Jak podaje mgr Andrzej Morgała (Skrzydlata Polska nr 47-48/1962), ten największy wówczas stratostat świata miał 120 m wysokości (co odpowiada wysokości 40-piętrowego budynku), pojemność powłoki wynosiła 124,7 tys. m3, powierzchnia 12,3 tys. m2, a ciężar balonu 1,5 t.
Szczegóły techniczne samej gondoli znajdujemy w opracowaniu "Balonem do stratosfery", wydanym przez Zarząd Główny Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej w 1938 r.. Autor opracowania, płk Inż. Stanisław Mazurek, był kierownikiem Wytwórni Balonów i Spadochronów w Legionowie pod Warszawą, zarazem przewodniczącym Komisji Technicznej przygotowującej lot. Czytamy tam, że gondola Szala miała automatyczne zamki włazu wykonane ze stali chromo-niklowej uszczelniające kapsułę. Szybując w stratosferze, gdzie temperatura sięga -60˚C, załoga (wyznaczeni: kpt. pil. Zbigniew Burzyński i kpt. Franciszek Hynek) wymagała zapewnienia temperatury 0-10˚C. W gondolę wmontowano 6 okien - przezierników o podwójnych szkłach optycznych. Powłoka wykonana została z blachy stalowej o grubości 2 mm i wytrzymałości 35 kg/mm2. Konstrukcja nośna składała się z 6 rur duraluminiowych o średnicy 50-60 mm. Gondolę wyposażono w sprzęt nawigacyjny, fotograficzny, do pomiarów wysokościowych regeneracji zużytego powietrza. Zainstalowano nadajnik i odbiornik radiowy.
Sport balonowy wzbudzał przed wojną powszechne zainteresowanie. Wiązało się to z sukcesami Polaków w Pucharze Gordon Bennetta. Lot do stratosfery na krajowym sprzęcie o rekordowo wielkich rozmiarach zapowiadał się jako wielkie wydarzenie. Honorowy patronat nad przygotowaniami do lotu objął Prezydent RP prof. Ignacy Mościcki, a protektorem lotu był inspektor armii, gen. broni Kazimierz Sosnkowski. Inicjatorem i animatorem całego przedsięwzięcia był prof. Politechniki Warszawskiej, dr Mieczysław Wolfke.
Start "Gwiazdy Polski", bo taką nazwę otrzymał balon, miał odbyć się pod koniec lata 1939 r. na Polanie Chochołowskiej w Tatrach, gdzie warunki atmosferyczne uznano za najbardziej odpowiednie. Start, niestety, był nieudany. Podczas napełnienia balonu wodorem nastąpił wybuch. Część powłoki balonu została zniszczona, natomiast gondola pozostała nienaruszona. Rok później przygotowywano się do po ponownego lotu. Do napełniania powłoki sprowadzono z USA zbiorniki z niepalnym helem. Start miał nastąpić pod koniec sierpnia lub na początku września w Gorganach. Tym razem wybuch wojny pokrzyżował ponowny wzlot balonu.
Sylwetkę inżyniera Szala, jego osiągnięcia i powiązania ze stolicą usiłował przybliżyć na łamach Życia Warszawy red. Jerzy Kasprzycki. Czynił to kilkakrotnie. Niestety, żadna encyklopedia nie uwzględniła nazwiska znakomitego wynalazcy. Niemniej w stałej rubryce "Warszawskie pożegnania" tak pisał autor w latach 80.: "... inż. Szal wiele czasu poświęcał badaniom naukowym, które w tamtych latach miały charakter pionierski i znalazły praktyczne zastosowanie dopiero w epoce kosmicznej... Wynikom owych badań i przemyśleń poświęcił publikacje" "Analogia układu słoneczno-planetarnego i ziarenka komórki". Analiza pracy układu grawitacyjnego". Ostatnią jego pracą naukową była "Teoria kosmogeniczna - Układ międzyplanetarny wszechświata", opublikowana z rękopisu autora po wojnie w 1947 r. Jerzy Kasprzycki zauważa przy sposobności, że "znamy wiele przykładów krajowych i zagranicznych, gdy wybitni technicy, odkrywcy i konstruktorzy zajmują się na marginesie swej pracy dociekaniami z zakresu różnych nauk. Być może prawdziwa wielkość umysłu polega na łatwości przechodzenia od nauk ścisłych do nieuchwytnie egzoterycznych... (ŻW, nr 93/1980, 119/1988).
Zasłużony wynalazca trafił we wrześniu 1939 r./ podobnie jak wielu rodaków, do zaprzyjaźnionej Rumunii. Mimo propozycji władz rumuńskich pracy w tamtejszym przemyśle lotniczym wraca do kraju. Zastaje wytwórnię na warszawskim Grabowie (ul. Poloneza 14) pod zarządem firmy niemieckiej Luftfahranlagen Ost. G.m.b.w. Odmawia współpracy z Niemcami. Przenosi się wraz z rodziną do Rabki-Zaryte w woj. krakowskim (ówczesna Generalna Gubernia). Działa w ZWZ/AK, przygotowując dla podziemia ładunki wybuchowe. Po wysadzeniu w powietrze w czerwcu 1942 r. pociągu na trasie Kraków- Zakopane zostaje wraz z innymi aresztowany i po kilku dniach zamordowany. Stało się to w zakopiańskiej kaźni gestapo mieszczącej się w willi "Falace".
Inż. Szal miał dwie córki. Obie ukończyły studia. Barbara Szal-Karkowska jest adiunktem neurologii w Centrum Zdrowia Dziecka i całe swe życie poświęca medycynie. Janina Waligóra jako inżynier-chemik spędziła wiele lata w Afryce Południowej. Pracując w tym samym szpitalu w Kapsztadzie, gdzie przed laty prof. Barnard dokonał pierwszego w świecie przeszczepu serca, zajmowała się badaniami biochemicznymi na oddziale endokrynologii. Ma na swoim koncie wiele publikacji w fachowych czasopismach wydawanych w Afryce, Anglii, USA. Inż. Janina Waligóra przyjeżdża niekiedy z Kapsztadu w Warszawy, aby kompletować rozproszoną spuściznę po zmarłym ojcu. Szpera w bibliotekach i czytelniach warszawskich tropiąc publikacje dotyczące działalności ojca. Gromadzi nieliczne, pozostałe po wojennej zawierusze pamiątki rodzinne.
Podczas jednego z jej pobytów w stolicy miałem okazję spotkać się i dowiedzieć niektórych szczegółów z życia inżyniera Szala.
- Ojciec, mówi córka, był człowiekiem niesłychanie pracowitym, starannym i bez reszty oddanym swej idei. Pełen pasji, impulsywny, nie tolerował lenistwa i niedokładności, wymagający zarówno wobec siebie jak i innych. Przywiązując duże znaczenie do wykształcenia, szkolił pracowników w specjalnościach przydatnych w firmie. Jednocześnie jako człowiek bezpośredni lubił rozmawiać z ludźmi o ich problemach, a jeśli zaistniała potrzeba - pomagał im finansowo. Nigdy nie rezygnował z zasad moralnych i patriotycznej postawy. W rodzinie zawsze troskliwy, kochający mąż i ojciec. Był nader skromny, nie lubił reklamy i rozgłosu.
Inżynier-wynalazca pochodził z Krosna, jego ojciec, Michał Szal, był urzędnikiem magistrackim. W małżeństwie z Franciszką z domu Ekiert miał trzech synów i córkę. Najmłodszy był Jan, najstarszy Mieczysław (1887-1942), ekonomista, wicekonsul RP w Nowym Jorku w latach 30., powieszony przez okupanta na Pawiaku. Młodszy od Jana był też Zenon, inżynier-leśnik (1893-1938), zmarł na zapalenie płuc.
W mieszkaniu w jednym z bloków przy Trasie Łazienkowskiej pełno afrykanów-suwenirów z Afryki Południowej. Obrazy i grafiki autorów murzyńskich, hebanowe, czarne jak smoła rzeźby. Pani Janina jest członkiem Towarzystwa Sztuki Dekoracyjnej w Kapsztadzie. - Zamiłowanie do sztuki odziedziczyłam po matce, wyjaśnia, wskazując na ścianach oleje jej autorstwa, przedstawiające różnobarwne bukiety kwiatów.
Córki inżyniera Szala czynią starania aby odzyskać budynek po bursie "Motolexu" na osiedlu Grabów (ul. Poloneza 14). Budynek opuszczony i zrujnowany należy do Gminy Ursynów. Była bursa pracownicza nadaje się na muzeum czy też izbę pamięci po wybitnym konstruktorze-wynalazcy. Rodzinna siedziba przy ulicy Huculskiej na Dolnym Mokotowie, gdzie inżynier Szal uruchomił pierwszą wytwórnię sprzętu lotniczego, jest w obcych rękach. Odbudowana po wojnie przez żonę inżyniera Janinę z Kotyniów, została niestety sprzedana w 1988 r. O przeszłości tego domu świadczy tylko pamiątkowa tablica umieszczona na ogrodzeniu. Jej tekst: Tutaj żył i tworzył inż. Jan SZAL 1899-1942, wynalazca i konstruktor lotniczy, współtwórca przemysłu lotniczego i balonu stratosferycznego "Gwiazda Polski", współpracownik A. Piccarda i M. Wolfkego."
ŹRÓDŁO: Bogdan Brózda; Przegląd Techniczny nr 42-43; 2001 r.
Ciekawostki:
1. Pani Dominika Dziobkowska napisała dnia 30 września 2004 r. poniższy artykuł:
"Niezwykłe malowidło pojawiło się na ścianie dawnego warsztatu przy ul. Huculskiej 6. Właścicielka domu ufundowała obraz słynnego polskiego balonu Gwiazda Polski.
Dlaczego obraz na ścianie?
ZOFIA KRAWCZYK, INICJATORKA MALOWIDłA: Przez wiele lat byłam w Indiach. Tam jest zwyczaj malowania na ścianach scen z życia mieszkańców wioski. Wtedy wpadałam na pomysł, żeby także w stolicy utrwalać ważne dla warszawiaków wydarzenia. Malowidło spoiło się już z życiem miasta. Ludzie przychodzą tu odpocząć i obejrzeć obraz. Nawet dzieci rozrabiające na placu zabaw lubią na niego popatrzeć.
Co przedstawia?
- Nazywa się \"Coleum Polonorum\" czyli \"Polskie Niebo\". To wizerunek balonu Gwiazda Polski i portret Kopernika. Jest tam także balon w kształcie smoka, który zaprojektował dworzanin króla Władysława IV. Obraz ma wielu autorów i prezentuje dorobek polskiej nauki w odkrywaniu kosmosu.
Dlaczego wybrała Pani akurat ścianę na Huculskiej?
- W tym budynku kiedyś mieściła się firma Motolux, w której produkowano urządzenia do samolotów. W latach 30. XX w. inż. Jan Szal skonstruował trzy gondole Gwiazdy Polski. Balon miał polecieć do stratosfery, 30 km nad ziemią. Zadaniem naukowców było zbadanie składu powietrza i promieniowania kosmicznego.
Wypowiedź Jacka Szczepańskiego, autora książki \"Wojska balonowe. Legionowo 1897-1939\".
Balon Gwiazda Polski miał być jednym z największych na świecie. Po napełnieniu gazem - 120 m wysokości. Jego piloci prowadziliby badania naukowe i chcieli pobić rekord świata wysokości lotu - 30 km. W 1938 r. metalową kapsułę balonu wykonano w Motoluksie, a powłokę w wojskowej Wytwórni Balonów i Spadochronów w Legionowie. Podczas napełnienia wodorem wybuchł. W końcu nigdy nie poleciał."
Źródło: http://www.forty.waw.pl/content/view/684/94/
2. Podaję link do strony z ogłoszeniem o wynajmie biur przy ul. Huculskiej 6:
http://www.biurowce-warszawa.pl/HUCULSKA_6,biurowce_oferta_czytaj,mokotow,335.